Masaż Kobido

avatar


source: Nefertati, booksy.pl

Poszłam ostatnio na masaż Kobido - pierwszy i chyba nieostatni raz. I chętnie podzielę się wrażeniami z tego ciekawego zabiegu, zwanego liftingiem twarzy bez skalpela.
Kobido to japoński, dość intensywny masaż głowy, twarzy, szyi i dekoltu. Jego celem jest rzecz jasna odmłodzenie i ujędrnienie skóry, ale nie mniejsze znaczenie ma to, że można się przy nim wprost obłędnie zrelaksować.

Nie wiem, czy każdy masażysta ma taką samą procedurę, ale opowiem, jak wyglądało to w katowickim salonie Nefertati. Masaż rozpoczął się od masowania skóry głowy, a następnie... ciągnięcia za włosy w dość specyficzny sposób - taki, który dosłownie czułam, jak wyprostowuje moje zmarszczki na czole :D Było to jednocześnie przyjemne i relaksujące.

Następnie masowana była skóra twarzy - najpierw delikatnie, punkt po punkcie cała twarz, a potem już bardziej intensywnie poszczególne jej części osobno. Co jakiś czas masażystka wracała też do masowania skóry głowy, szyi i karku. Na koniec wykonany został łagodzący masaż zimnym kamieniem. Całość trwała półtorej godziny.

Efekty? Zauważalne od razu. Nie chcę powiedzieć, że moja twarz była spuchnięta :D ale jednak trochę tak było. Wyraźne było odczucie większej gęstości skóry, a twarz była promienna i nieco zarumieniona.

Obecnie dwa dni po zabiegu zarumienienie i "opuchlizna" oczywiście zeszły, ale twarz wciąż pozostaje przyjemnie napięta. Ciekawa jestem, jak długo te efekty będą się utrzymywać. Zalecenia są takie, aby początkowo powtarzać tego typu masaże co tydzień, ale kto normalny ma na to tyle czasu? Planuję do tego wrócić nie wcześniej niż za miesiąc.



0
0
0.000
0 comments