Stephen King, "Wilki z Calla"

avatar
(Edited)

Do Calla Bryn Sturgis, miasteczka położonego w miejscu zwanym pograniczem, zbliżają się hordy Wilków - tajemniczych, uzbrojonych po zęby stworów w wilczych maskach. Regularnie co dwadzieścia parę lat napadają na mieszkańców okolicznych miejscowości i porywają ich dzieci. Poddane bliżej nieokreślonym, złowrogim rytuałom dzieci wracają później jako pokury, istoty upośledzone umysłowo.
lubimyczytac.pl

Po takim opisie sądziłam, że ta część to już w ogóle będzie świetna, bo zapowiadało się mocno trzymająco w napięciu.
A jak było faktycznie?
Hmmm.

Nie będę zaprzeczać, seria "Mroczna Wieża" oprócz pierwszej fatalnej części bardzo mi się podoba, zwłaszcza cz. 4 i 4.5 (czyli "Czarnoksiężnik i kryształ" i "Wiatr przez dziurkę od klucza"), i tak patrząc na to, jak się to wszystko rozkręca, po tej części spodziewałam się czegoś więcej.

A obiektywnie jest naprawdę niezła, bo ekipa Rolanda dociera do miasteczka Calla, w którym jest potrzebna ich pomoc - bo nadciągają Wilki, aby znowu porwać dzieci. Więc znowu mają misję do wykonania niczym Geralt z Rivii. Jest zagadka do rozwiązania, kto tak naprawdę stoi za tym złem. Dobrze plączą się wątki świata naszego i świata Rolanda, wszystko tworzy spójną i nieco przerażającą wizję, do czego zmierzamy. Świetnie wkomponowana jest historia znana czytelnikom powieści Kinga z "Miasteczka Salem", poznajemy dalsze losy bohatera, swoją drogą, muszę sobie do tej książki wrócić, o ile ją w ogóle czytałam, bo średnio pamiętam. ;)

Czego zabrakło? Sama nie wiem. Jakoś poprzednie dwie części mocniej mnie wciągnęły. Ale to może wynikać z różnych kwestii. W każdym razie jest dobrze, jest ciekawie, czytamy dalej.


Pierwotnie opublikowano na Mój blog. Blog na Hive napędzany przez dBlog.



0
0
0.000
0 comments