Stephen King "Ziemie jałowe"

avatar

Trzecia część Rolanda przeczytana. Lektura zajęła mi sporo czasu, bo też nie dysponowałam taką ilością wolnego, jaką bym sobie życzyła. Nie zmienia to faktu, że książka... całkiem, całkiem mi się podobała.

Wraca Jake - chłopiec, który zginął, a następnie został ocalony w przeszłości, tak więc żyje w paradoksie - umarł, ale nie umarł... Paradoks dotkliwie dotyka zarówno Jake'a jak i Rolanda, więc obaj muszą tę sytuację naprawić - poprzez "wciągnięcie" Jake'a do świata Rolanda, gdzie nicie losu znowu poprawnie się splotą. Nie jest to takie proste - wrota do świata Rolanda wiodą Jake'a przez upiorną Rezydencję.
I w chwili przejścia, podczas wizyty Jake'a w upiornym domu, miałam chwilę zwątpienia - wtf, co ja właściwie czytam?!

Potem było już tylko lepiej. Jake zaprzyjaźnił się z przemiłym zwierzątkiem o sympatycznym imieniu Ej, a cała ferajna wytrwale zmierza w kierunku Wieży. I wszyscy wiedzą podskórnie, że na drodze ich przeznaczenia czeka pewien upiorny pociąg.
Aby do niego dość, bohaterowie wkraczają do apokaliptycznego miasta Lud, pełnego obłąkanych i żywych trupów. Tam również czeka ich walka na śmierć i życie. Dzielny Ej odgrywa niemałą rolę w ratowaniu Jake'a z opresji, a na koniec drużyna Rolanda wreszcie wsiada do pociągu, który... planuje zbiorowe samobójstwo, ale daje się przekonać do ewentualnej zmiany planów, bo uwielbia zagadki.

Dużo fabuły zdradziłam, ale myślę, że dla chętnych zapoznaniem się z losami Rolanda nie będzie to dużym kłopotem. ;)



0
0
0.000
0 comments